Przed nami wybory Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, które odbędą się 28 czerwca 2020 r. Natomiast za nami festiwal obietnic wyborczych. Podczas którego, kandydaci licytowali się na obietnice.

Czy takie obietnice posiadają jakąś wartość? A może na drodze sądowej można dochodzić ich realizacji?

Postanowił to sprawdzić mieszkaniec Kęt.

Przenieśmy się do lat 90 – tych. Zimą 1994 roku Józef G. pozwał byłego prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej – Lecha Wałęsę o zapłatę kwoty 1000 złotych.

Powództwo oparto na złożonej przez Lecha Wałęsę obietnicy wyborczej. Złożonej jeszcze przed wyborami prezydenckimi. Lech Wałęsa publicznie bowiem głosił, że w razie wybrania go na urząd Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej – każdy Polak otrzyma po 100 milionów (starych) złotych, tj. nowych 10.000 złotych. Jednakże pozwany, sprawując swój urząd, obietnicy nie dotrzymał.

Powód wskazywał, że w tej sytuacji doszła do skutku umowa zawarta pomiędzy pozwanym a społeczeństwem, w tym – z powodem, w której pozwany zobowiązał się do określonego świadczenia pieniężnego w wypadku osiągnięcia sukcesu wyborczego. Skoro więc pozwany zobowiązania tego nie wykonał, powód może domagać się od pozwanego (na drodze sądowej) spełnienia świadczenia.

Na tej podstawie Sąd Rejonowy zasądził zaocznie od pozwanego – Lecha Wałęsy dochodzoną przez powoda kwotę. Pozwany wniósł sprzeciw od tego orzeczenia. Podnosząc zarzut niedopuszczalności drogi sądowej. Sąd Rejonowy rozpoznając sprawę na skutek sprzeciwu, postanowieniem z dnia 7 marca 1996 r. oddalił zarzut niedopuszczalności drogi sądowej. Wskazując, że przepisy ustawy z dnia 27 września 1990 r. o wyborze Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej nie wyłączały możliwości dochodzenia przez wyborcę roszczeń majątkowych w drodze procesu cywilnego.

Pozwany odwołał się i od tego orzeczenia. Na skutek tego odwołania, Sąd Wojewódzki powziął poważną wątpliwość w przedmiocie zagadnienia prawnego i postanowieniem z dnia 14 maja 1996 r. przedstawił to zagadnienie do rozstrzygnięcia Sądowi Najwyższemu. Kierując do Sądu Najwyższego pytanie:

„Czy hasła wyborcze, będące częścią składową kampanii wyborczej, mogą być źródłem zobowiązań cywilnoprawnych, a w związku z tym, czy dopuszczalne jest dochodzenie na drodze sądowej roszczeń, których źródło tkwi w hasłach wyborczych?”

W odpowiedzi na to pytanie Sąd Najwyższy podjął uchwałę* wskazując, iż:

„Nie jest dopuszczalne dochodzenie na drodze sądowej spełnienia obietnic wyborczych”.

Uzasadniając swoje stanowisko w sposób następujący: „kandydat głoszący obietnice, wyraża jedynie gotowość urzeczywistnienia w granicach przypisanych do danego urzędu uprawnień oraz w ramach możliwości politycznych prezentowanego programu wyborczego, czym zachęca wyborców do opowiedzenia się za jego kandydaturą”.

Zatem niezrealizowanie programu wyborczego, przyjętego w okresie kampanii, nie pociąga za sobą żadnej odpowiedzialności cywilnej.

A pewnym pocieszeniem może być fakt, że konsekwencje takiego stanu rzeczy mogą przybrać charakter społeczny lub psychologiczny, prowadzący np. do utraty części zawiedzionego elektoratu.

 

*Uchwała SN III CZP 72/96

AUTOR ARTYKUŁU

Adwokat, właściciel w Klugmann Kancelaria Adwokacka. Posiada wieloletnie doświadczenie prawnicze w instytucjach państwowych oraz w roli oskarżyciela publicznego. Dzieli się swoją wiedzą na konferencjach, szkoleniach i wewnętrznym BIULETYNIE kancelarii. O meandrach prawa potrafi odpowiadać lekko i przystępnie, w czym niewątpliwie pomaga mu długa praktyka rzecznika prasowego.

Oferteo najlepsi 2018
Przeglądnij nasz biuletyn